wtorek, 2 lipca 2013

Niezwykła i porywająca relacja z czerwcowej wycieczki

Hej hej hej hej hej, drodzy czytelnicy!
Dzisiaj mamy dla Was coś zaiste FASCYNUJĄCEGO, bowiem opiszemy Wam naszą wycieczkę szkolną(od której minął prawie miesiąc)! Lecz nie załamujcie się na początek! Jeżeli dojdziecie do końca tekstu, czeka Was inspirująca niespodzianka! Liczymy na Was!
Więc..... ZACZYNAMY.
WSTĘP
Nie zapowiadało się dobrze. Klasa skłócona, gorąco, duszno i brak sensownej propozycji. W końcu, zmuszeni i niezadowoleni wsiedliśmy do autokaru....
DZIEŃ I
Gorąco nadal, brak wody, wielbłądy są coraz bardziej wyczerpane....
W autokarze zaczynamy pisać kronikę, którą jednak zgubiłyśmy(sic! Znalazła się w siatce z bananami), Michalina z wielką radością i zaangażowaniem zabija biedne owady, których wnętrzności rozmazują się na szybach. Strzelamy fotki i w sumie nic ciekawego. Po wyjściu z samochodu kupujemy gumy i idziemy na w sumie nudną i bezowocną grę terenową, po której wszystkim chciało się pić i jeść. Wróciliśmy do "domu" i zaczęły się przygotowania do ogniska. W międzyczasie grałyśmy w różne gry. Agnieszka miała poważne kłopoty techniczne, ale jej Tata na szczęście ze wszystkim uporał się na czas. Na ognisku było super, grałyśmy na gitarze, śmiałyśmy się, zgrywałyśmy klasę. Mimo niechęci i znudzenia na początku, wszyscy bawili się dobrze. W nocy w pokoju Miśka wymyśla schizową bajkę o Jasiu, Maćku, maśle, Księżniczce Michalinie i niktniepamiętajużczym. Zasypiamy w połowie i nikt nie usłyszał zakończenia....(sic! Agnes i Misia słyszały jak dziewczyny chrapią<Emma&Emilia, więc dokończyły bajkę bez nich, była naprawdę fajowa.)
DZIEŃ II
Zbieramy się do wyjazdu. Po Emilkowych opowieściach, spakowane, poszłyśmy na śniadanie. Po zjedzeniu czegokolwiek, wyszłyśmy na sesyjkę, która jak zwykle wyszła tragicznie(sic! Ktoś robił dziwne miny...), ale cóż, jaka twarz takie zdjęcie. Niezrażone i w dobrych humorach wsiadłyśmy do autokaru, po czym odjechałyśmy do Lublina.

A oto zdjęcia:
Zgniecione zwłoki
Misia załamana po zabiciu owada.

-Masz to jedzenie? Masz?
-Ahahahha, już zjadłam.

Emma bądź podporą pod kronikę.
Peace&love

"Idziemy, idziemy...jutro dojdziemy.
Idziemy, idziemy...dojdziemy jutro."
Autorska piosenka Marysi:)

Emma lubi to zdjęcie, a ja nie ogarniam.

Odpoczywamy po ciężkiej wędrówce.



Po umyciu rączek...
"O nieeeee, traaaaagedia. Dotknęłam klamki!" Agnes

"A oto miś Krzyś" A.
Emma udaje, że wie, co i gdzie ma w plecaku.

Idą sobie dwie takie :)
Piękne my, nie chwaląc się oczywiście.

Żelki-nasza miłość.


Pieczone pianki też są pycha.

Emma piecze chleb.



Sesja po śniadaniu.

To na raz...dwa...trzy...podrzucamy...
Emilia jest hipsterem i się nie trzyma reguł.

Ekhem...tak właśnie :)

Piękna brama wjazdowa i my...nieco brzydsze.

Emilia i Emma w akcji.

Ah ta miłość <3

My:)

Powiedzmy, że Emma jest zadowolona z tej pozycji.

Jest super!

To miało być serce...oczywiście dla wszystkich wytrwałych czytelników.



Udawajcie, że coś widzicie.

"Czarujcie oczami...jak tap madl."
:)

Uśmiech proszę :D



Zmęczone wracamy do domu:)

GRATULUJEMY DOBRNIĘCIA DO KOŃCA TEGO TEKSTU!
A TERAZ OBIECANA INSPIRUJĄCA NAGRODA!